wrz 11 2003

..::To tylko sen...::..


Komentarze: 2



...I przyjechała na miejsce. Tak bardzo zniecierpliwiona a zarazem przestraszona.To tu właśnie mieszka jej nieznajomy, nieznajomy którego tak bardzo pragnie pozać. Minoł dzień, ona wciąż niezdecydowana, rozpatruje wszystkie za i przeciw, wkońcu zgadza sie. Dzwoni do niego, umawiają sie, lecz ona wciąz nie jest pewna czy to sie uda, czy bedzie potrafiła mu coś powiedzieć, chociaż proste "cześć". Stwierdziła że to zastanawianie nic jej nie da, pójdzie i będzie sie jeszcze z tego wszystkiego śmiała...
 Nadeszedł ten dzień, do umówionej godziny jeszcze ma dużo czasu. Wyjmuje z torby coś w co mogła by sie ubrać. Gotowa. Jeszcze tylko małe poprawki i może podbić świat. Doszła na miejsce, ale o dużo za wcześnie. Usiadła na ławce obok rozłożystego dębu, przyglądała sie ptakom, które z pospiechem zjadały okruszki chleba rzucane przez starszą kobietę. Czekała tak dobre pół godziny aż usłyszała za swoimi plecami szelest liści. Z trwogą odwróciła sie, ujżała smukłą sylwetkę mężczyzny. Poderwała się tak gwałtownie że wystraszyła całe ptactwo. Mineło kilka minut aż doszła do siebie. Staneła prosto, wyprostowała bluzkę. chłopak podszedł bliżej zapytał czy to ona na niego czekała. Zdecydowanym tonem odrzekła że tak, to ona.
Usiedli razem, przyglądając się na siebie jak i na starszą panią karmiącą w oddali grupkę ptaków. Siedzieli tak długo aż on zdecydował sie zrobić ten pierwszy krok. Romawiali tak pare godzin, wpatrzeni w siebie nie zauważyli że zbliża sie burza. Ocuceni pierwszymi kroplami deszczu zaczeli biec, całkowicie przemoknięci wbiegli do klatki schodowej gdzie choć nie było dużo miejsca mogli przeczekać burzę. Ona przemoczona zaczęła sie trząść, podeszła do niego i wtuliła sie w jego ramiona tak że od razu zrobiło jej sie cieplej. W pewnej chwili ona poczuła że coś odciąga jej mokrą twarz od jego równie mokrej koszuli. To była jego ręka, która sprawiła że ich usta spotkały sie ze sobą. Nogi jej zmiękły, broniła sie ale stchużyła oddała mu tą przyjemność. Zaledwie kilka minut przypominało cudowną wieczność...stali tak długo wtuleni w oddali słyszeli kawałek "Velvet"- A-ha, ona coś szeplała aż w koncu powiedziała "kocham cie"....wstawaj weź lekarstwa, obudź że sie, ja wychodze...tak tak to był sen...już wstaje...sen, piękny sen!!!!



rybeczka : :
gośka
14 września 2003, 22:59
część mam na imię gośka pierwszy raz jesem na tej stronce i to właśnie twój blog przyluł moją uwagę masz talent a ten sen tak go opisałam że płakać mi się chce teraz ale dzię ki przynajmniej zrozumiałam co ma dzięki papapa
gośka
14 września 2003, 22:59
część mam na imię gośka pierwszy raz jesem na tej stronce i to właśnie twój blog przyluł moją uwagę masz talent a ten sen tak go opisałam że płakać mi się chce teraz ale dzię ki przynajmniej zrozumiałam co ma dzięki papapa

Dodaj komentarz