Archiwum 18 października 2003


paź 18 2003 ..::Dla Ciebie::..
Komentarze: 8

Takiej pogody jak ta nigdy jeszcze nie było. Promienie słońca wdzierały sie przez niedosuniętą zasłonę. Nagły dzwonek budzika postawił ją na nogi.Wyjątkowo szybko pozbierała sie z łóżka. Nie wiedziała za co złapać, co zrobić żeby opanowac podniecenie, które określała jedynym szczęściem w zyciu. Wiedziała, że to dziś każde jej marzenie spełni się. Każda spedzona samotnie chwila zamieni się w chwile spędzone razem. Tak to dziś ten dzień. Dzień, w którym spotka sie z człowiekiem z którym tak pragnęła się spotkać. Od dawna wiedziała, ze zrobi wszystko aby tego dnia nie zepsuć, nie chciała bowiem zniszczyć tego upragnionego od dawna czasu, pragnęła tak naprawić wyrządzone krzywdy mężczyźnie którego kocha. Przysięgła sobie że jest gotowa na wszystko.
      Ze strachem w oczacha jednocześnie z pełną radością i równą ilością miłości w sercu pobiegła na dworzec, aby tam po raz pierwszy przytulić sie do Niego.
     Stała dłuższą chwile na stacji aż ujżała nadjeżdżający pociąg. Nie widziała tabliczki z napisem miasta z którego nadjeżdżał. Ale wiedziała że to własnie on kieruje sie do jej serca czuła że w nim siedzi jej druga połowa. W każdym napotkanym mężczyźnie widziała Jego jakies podobieństwo. Nagle uslyszała kroki, które stawały się bardziej wyraziste. Stała tak chwile ale wydawało się jej że ta chwila trwała wiecznie. Nie mogła się poruszyć. Chciała ruszyć chociaż głową ale nie dała rady. Nagle poczuła ciepły podmuch zefirku za lewym uchem. To nie był wiatr tylko On, był zdyszany.Biegł w jej stronę a dla niej bieg ten był subtelnym krokiem. Odwróciła się. Nieweilkiegomisia którego trzymała w swoich ramionach upuściła. Liczyła na to ze stojący przed nią podniesie go. Tak własnie sie stało. nie spuszczając z niej wzroku schylał się bardzo powoli zapamietując kazdy najmniejszy szczegół jej ubrania. Ona dostrzegła w jego oczach porządanie. Oboje wiedzieli czego chcą, oboje chcieli tego samego. Spełnienia...
     Pieknie udekorowany kwiatami pokój, rozstawione po kątach świece nadawały pomnieszczeniu nutę romantyzmu. Usiedli razem na wygodnym łóżku. Szeptali cos do siebie. W pół zdania urwali. Oboje stwierdzili że to musi sie teraz wydarzyć. Czekali bardzo na tę chwilę. Byli ostatecznie zdecydowani. Ona bez bagarzu doswiadczeń pozostawiła oddać mu całą inicjatywę. Powoli czuła zblizającą się jego twarz. Poczuła przyjemny pocałunek na swojej szyji. Wiedziała ze z tym mężczyzną moze czuc się bezpieczna czuła ze jej nie skrzywdzi. Odwzajemniała jego pocałunki z równie mocnym zaangarzowaniem. Pragneła również tego aby oboje czuli że ta miłośc to cud który wkoncu się spełnił. Jeszcze w ubraniach wymienili gorące spojżenia. Czule szepnięte przez niego słowa sprawiły że rozgrzała się. W jednej chwili stali przed soba w samej bieliźnie. Ona w najczerniejszym odcieniu czerni, on w najśmieszniejszych ale zarazem w najładniejszych bokserkach na świecie- małe misie zdobiły ciemnozielone bawełniane szorty. To nie mogło trwać długo. Bielizna okazała sie zbedna - ona równiez tak jak i reszta ubrań wylądowała na podlodze. Teraz mogli poznać wszystkie sekrety swojego ciała. Należeli do siebie. Całkowite spełnienie nadeszło wtedy gdy złączyli sie w jednośc. Weszli w najcudowniejsza ekstazę. Kochali się namietnie. Każdy pocałunek byl wyrafinowany. Czuli się przy sobie idealnie. Pościel w której  leżeli nabrała przyjemnego zapachu. Ona za każdym razem czuła wypełnienie od srodka. Wydawało jej się że nigdy nie była tak szczęśliwa tak idealnie spełniona. Chciała przekazać mężczyźnie swojego zycia wszystko co potrafiła najlepiej. Oddała sie mu w pełni. Wiedziała ze to ich oboje uszczęśliwiło. Ta cała noc nalezała do nich.
         Zmęczeni tym pieknym wyznaniem miłości, zasneli. Śnią nawzajem o swojej wspołnej przyszłości, wtuleni, otoczeni sobą. Nie budzmy ich. Odejdźmy...Teraz stali się jednością. Śnijcie kochani, śnijcie........

rybeczka : :
paź 18 2003 ..::Przepraszam::..
Komentarze: 1

Nie wiem co sie dzieje, wszystko sie wali. To co sie dzieje w domu to i tak pestka w porównaniu z tym co sie dzieje we mnie. Albo świat ma problem albo to ja. Dawno taka szczęśliwa nie byłam, dawno nie czułam sie tak dobrze, wszystko co najleprze przeżyłam z Marcinem, a nagle coś sie wali. I co jest tego wszystkiego przyczyną? Widocznie ja...ja mam problem z sobą. Tego wszystkiego nie moge określić. Całe moje życie wali sie, a mojej matki to juz nie rozumiem. Ona albo przechodzi jakieś zmiany albo jej na mózg padło. Jak sie dowiedziała że jestem chora wydarła sie na mnie. Powiedzcie czy to jest normalne? Bo mi sie wydaje że to troche powalone. Tyle pytań krąży w mojej głowie, to wszystko sie gromadzi we mnie, kurwa dlaczego nikt mnie nie rozumie? Chce mi sie płakać, czasem mam ochote stanąć w pokoju na stole i wykrzyczeć to co mnie gnębi, denerwuje. Jedną osobą, która jeszcze mnie dopinguje w tym wszystkim jest Marcin, choć wiem że zaczyna we mnie wątpić, w to co czuje, ale ja go dalej kocham i jeszcze mocniej niż kiedyś. Boje sie tego że to wszystko sie skończy przeze mnie...nawet nie chce tak myśleć, niczego nie chce zapominać, nie zmieniałam zdania, ciągle go kocham. Każdym wspomnieniem żyje, to wszytko trzyma mnie na nogach. Wiem że to będziesz czytał, więc musisz mnie zrozumieć, to chwilowy dołek, napewno minie jeszcze będziemy sie z tego śmiać, ale musisz wiedzieć, że ja dalej Cie kocham, prosze Cie nie myśl inaczej bo każde słowo, które wypowiedziałeś ostatni co do moich uczuć strasznie mnie zabolało. Bardzo Cie Kocham musisz to wiedzieć. :*:*:*:*:*:*
P.S przepraszam za wszystkie nieporozumienia, za każde głupie moje słowa, za wszystko...przepraszam, że żyje...

rybeczka : :