Archiwum maj 2004


maj 13 2004 .:Pieprzy się:.
Komentarze: 5

Wszystko mi się zaczyna walić. Mam już dosyć tego wszystkiego. Nade mną remont, wiercą w betonowej ścianie, huk jak jasna cholera, glowa mnie boli przez to wszystko a żeby było mało to sie popłakałam. Wszystko idzie nie po mojej myśli, normalnie wszystko...kumpela poryczała sie dzisiaj, że dostanie pałe z chemii, beczała w kiblu jak nienormalna a ja miałam taka ochote wydrzeć sie na nią, że szok. Ona sobie beczała, ze zawaliła sprawdzian,a ostatecznie dobrze jej poszło...a ja ją pocieszałam, chociaż z łzami w oczach...tak dawno nie rozmawiałam z Marcinkiem, od kąd nie rozmawiamy normalnie nie moge znaleźć sobie miejsca, nie wiem co robić, źle mi z tym...tak bardzo sie boje że coś jest nie tak, że coś może sie posuć...skończyć...przestać istnieć, tak bardzo sie tego boje,ale gdzieś tam w środku czuje że wszystko będzie dobrze, odezwie sie i wszystko bedzie tak jak dawniej, ale jednak ta ponura myśl prześladuje mnie, a ja już od kilku miesięcy nie wiem co mam robić. To jest takie trudne...nie wiem musze pomyśleć nad tym jeszcze. Gorzej jak to wszystko sie przeciągnie, bo tego to nie zniose...

rybeczka : :
maj 12 2004 .:Do zastanowienia:.
Komentarze: 3

Od kilku dni to wogóle żyje jakby w nie swoim świecie. Dziwnie jestem rozwalona. Od tygodnia nie moge sie pozbierać do kupy i napisać coś sensownego, ale mam chwile i troche weny więc może coś z tego wyjdzie:D. Dzisiaj będzie temat z którym każdy zapewne sie spotyka-fałszywa przyjaźń.
Kilka dni temuznajoma z byłej klasy wysłała mi smsa. Nie jestem chamska wiec odpisałam. Gdybym jej dobrze nie znała to stwierdziałabym, że naprawde sie steskniła (tak jak to napisała:]) i że wogóle musi się ze mną zobaczyć...(bla bla) Szczerze? Nie lubie jej na tyle, żeby specjalnie rezerwować czas na spotkanie, niech zapomni. Pewnie ktoś sie zastanawia dlaczego darze ją taką antypatią, a no i tu się temat rozwinie. Kobieta udawała moja wielką kolezanke, wszystko było niby cacy i wogóle, ale jak nie było mnie w jej pobliżunapieprzała na mnie, a tego nie toleruje. Zresztą nie tylko mnie obrabiała tyłek bo tych osób było trochę. Ale co ja na to poradze że dziewczyna nie pojmuje swojego systemu wartości ]:>. Wczoraj wbiła do mnie Anja i pogadałyśmy na ten temat i dowiedziałam sie takich rzeczy ze szczerze powiem ze zwątpiłam już w ludzi. Moja i Anji kumpela (Anja chodzi z nia teraz do jednej klasy) zmieniła sie nie do poznania. Od ponad roku, były dobrymi kumpelkami, a jak poszły do jednej klasy to wyglądało że będą gorsze niz papuzki nierozłączki, a tu co? Normalnie kibel! Dziewczyna o której pisałam wcześniej skumplowała się z friendką Anji. Wszystko sie popsuło. Jedna i druga stały sie dwulicowe ponad norme. I tego nie rozumiem. Wszystkie znamy sie tyle lat, moze nie za dobrze ale chyba ten "staż" do czegos zobowiązuje? Ale co mnie obchodzą jakieś mało wartościowe osoby. I tak sie jeszcze nie raz przejadą na sobie. A tak wogóle chamsko to zabrzmi, ale zycze im tego, bo chyba w ich wypadku to bedzie jedyny sposób do zrozumienia pojecia "przyjaźń". Dlatego nie mieści mi sie w głowie jak mozna być takim dwulicowym człowiekiem, przecież to oszukiwanie samego siebie. Dobrze ze ja nie mam takiego parszywego charakteru i z Anją dobrze sie dogadujemy no moze nie tylko z nią ale z czystym sumieniem mogę powiedziec ze jest moja psiapsiułą. Ale to juz niech kazdy usiądzie i pomyśle czym jest dla niego przyjaźń.

"(...)Teraz życie prawdziwe nowe stawia wyzwania
Przyjaźń wystawia na próbę, twarze szczere odsłania
Rzuca kłody pod nogi, ktoś oczernia za plecami
Przyjaciele prawdziwi, cieszy mnie to, że ich mamy
Dotrzymuję kroku, tym, których szczere są intencje
Wobec tych fałszywych wyciągnę wkrótce konsekwencje(...)"

rybeczka : :
maj 03 2004 .:Przemyślenia:.
Komentarze: 5

Nom nareszcie znalazłam chwile wolnego. Wczoraj wogóle nie miałam czasu żeby cokolwiek tu napisać a do tego przez te francowate burze net chodził tak wolno aż wkońcu padł;/. Właśnie, wytłumacze dlaczego nie miałam wogóle czasu, no więc zostałam "zagoniona" do pracy w pizzerii. Było naprewde spox i ciesze sie juz że w wakcaje będe tam prawie codziennie (prawie bo jakieś wolne mi sie należy:>). Fajnie sie pracuje z "takimi" ludzmi:D. Dobra tyle to robiłam wczoraj. Jakieś pare dni temu rozmawiałam z uczennicą mojej mamy, mimo tego że jest niepełnosprawna to dobrze mi sie z nia gadało, ale do czego zmierzam. Rozmawiałyśmy (jak to kobiety) o facetach, ona bezprzerwy nawijała o swoim (ale to szczegół:D) i tak powoli utwierdzałam się w tym że tacy ludzie inaczej patrza na sprawy sercowe, zupełnie inaczej oceniają drugiego człowieka. My (normalni?:P) oczekujemy żeby nasi partnerzy, byli przystojni, mądrzy i wogóle tylko naj. Najpierw widzimy człowieka od zewnątrz, mimo tego nieznając go oceniamy; mówimy jaki jest i wogóle. A ci ludzie co nie są do końca tacy jak powinni być, widzą wnętrze. W ich kręgu to jest normalne że ktoś nie widzi, nie słyszy czy jeździ na wózku-tak musiało być- tłumaczą, a jak to jest z nami? Jeszcze pamiętam jak za czasów podstawówki, tworzyły sie grupy, tych leprzych, przeciętnych i gorszych, teraz patrząc na to wszystko na przestrzeni paru lat, normalnie śmiać mi sie chce. Pamietam taki moment jak pewna panna koleżankowała sie z dziewczyną z innej "grupy". W budzie były wielkimi wrogami, mogły by sie pozabijać, ta pierwsza była "leprza", chłopaki za nia latali, można powiedziec że była idealna a ta druga zwyczajna dziewczyna o wszystkim z nią szło pogadać, niby dwa światy a jednak po szkole wielkie przyjaciółki, razem chodziły na osiedle, normalnie dziwne nie??. Jak dla mnie to wogóle było głupie, ale jak te dwie dziesięciolatki przypominają nas wszystkich. W grupie, czy nawet w rodzinie każdy dąży do ideału, powtarzając "musze być najleprzy", "musze być piękna, bo inaczej przegram" i takie tam. Ile ludzi w tym dążeniu zatraciło swoje poczucie własnej wartości, widzą tylko "opakowanie" które pozwala im sie w jakiś sposób spełnić. Ale w jaki? Jakim kosztem? Przeciez to oszukiwanie samych siebie, bezsensu. Nie wiem dla mnie co jest białe to jest białe a co czarne to czarne. Powinniśmy patrzeć na wszystko z każdej strony, a nie tak z zewnątrz. Ciekawe jak to jest z wami, co jest ważne wnętrze czy to co jest na zewnątrz a może jedno i drugie?

rybeczka : :
maj 01 2004 .:Chwilowe załamanie:.
Komentarze: 2

Smutno mi. Mimo tego ze mam trzy dni wolnego, jest mi smutno. Marcin napisał dziś do mnie, powiedział że kocha a ja co- smutno mi. tzn. ciesze sie, bo tak strasznie rzadko rozmawiamy że te kilka słów sprawiło że jest mi lepiej na sercu, ale mimo tego jakoś mi dziwnie. Od kilku miesięcy normalnie nie rozmawialiśmy i tego mi teraz brakuje, tych rozmów do rana, Jego słów, wystarczyły mi dwa słowa...tak cholernie mi tego brakuje. Najgorzej jest w budzie, bo sama przed sobą udaje, kumpele opowiadają o swoich miśkach, a ja za upozorowanym uśmiechem chowam łzy. Dobrze że czasem Agnes zapyta sie mnie "czy sie odezwał"...Jeszcze ostatnio mogłam zobaczyć sie z kolegą Misiaczka który przyleciał do Polski, no i co...lipa nici z tego wszystkiego, a tak chciałam sie z nim spotkać, pogadać, on był jedynym człowiekiem który spotyka sie z Marcinem, rozmawia. I tak pierwszy raz kiedy dowiedziałam sie że ten kolega przyleciał pomyslałam sobie "dlaczego on przyleciał, dlaczego nie Marcin?" Rozumiem że nie moge rządac tego zeby Marcinek przyleciał ale co ja na to poradze że nie wytrzymuje? Najwcześniej za rok moge cokolwiek robić w sprawie mojego wyjazdu, bo przecież bez magicznego papierka nawet browka mi nie sprzedadzą...jeszcze jutro musze isc do pizzerii popracować, ale to nawet fajnie, bedą sami f:P (Agnes może przyjedziesz:P:P)

rybeczka : :
maj 01 2004 .:Spóźniona notecka;/ :.
Komentarze: 0

Nareszcie upragniony piąteczek, odziwo bo dalej żyje:D, mimo że niedawno zadzwonił do mnie do domu mój wychowawca:] ale jestem więc żyje:D. Etap zwątpienia mnie ogarnia.Jechałam dzisiaj tramwajką do budy, wsiadły jakieś dzieci;] które niedość że darły sie jak opentane to do tego kilka z nich jechało taką wiązaną że szok, w całym moim życiu nie słyszałam tylu przekleństw, nie to że jestem przeciwko klniciu, bo sama nie kontroluje sie i jakby to nagrać słowa zastąpiła by cenzura, ale to nie o to chodzi, żeby tak klnąć...ale co tam dzieci też ludzie:D. Czy zastanawialiście sie kiedyś nad tym ile przyjemnośći dają człowiekowi lody i to te najleprze w mieście? Dzisiaj mogłam sie o tym przekonać na własnym podniebieniu:D. Najpierw wyprawa do McDonalds na duże lody z polewą karmelową a potem na te najleprze, w których widać z czego są zrobione a nie takie jakies przemielone (mniam mniam). Tak wogóle to stwierdziłyśmy z Pauliną że lody były pyszne ale następne dopiero za tydzień (trzeba trzymać forme:D). A teraz taka mała dygresja na (prawie)koniec, Agnes ostatnio zaczęła mnie bić i tak sie zastanawiam czy to że zmieniła fryza nie padło jej na umysł;/, Agnes przez ciebie mam siniaka:P:P uważaj bo sie poskarże:P:P.

P.S notka miała być wczoraj, ale serwer na blogi.pl nie chodził :(

rybeczka : :